W nowym cyklu „Kreatywne zawody” zapraszamy na spotkanie z Joanną Tor-Gazdą – przewodniczką po świecie stylu i mody. Joanna odkrywa przed nami swoją filozofię mody i pasję do tworzenia kapeluszy, oraz zachęca do eksperymentowania ze swoim wizerunkiem. Czym jest dla Niej piękno i dlaczego uważa, że jest ważne w życiu człowieka? Za co kocha lata 20. i Philipa Tracy?
Zobacz fotoreportaż ze spotkania z Joanną Tor-Gazdą >
Rzeczy Piękne: Jesteś projektantką mody, czy stylistką ubioru? Czy można rozgraniczyć te dwa pojęcia?
Joanna Tor-Gazda: Jestem projektantką ubioru. Moim zdaniem można rozgraniczyć te dwa pojęcia, dlatego że projektant ubioru ma też podstawę konstruktora i krawca. W Krakowskiej Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru uczyłam się konstrukcji, modelowania i szycia, czyli tworzenia ubrań od podszewki.
Dla mnie tworzenie stylu ma głęboki sens. Pozwala zwizualizować kim jesteśmy, stworzyć prawdziwą, piękną ilustrację do naszej historii a nie sztucznie wykreowany obraz na chwilę.
Mówisz o sobie coach stylu i wizerunku.
JTG: Dziś bardziej jestem mentorką stylu.
Dlaczego?
JTG: Kiedyś rzeczywiście zrobiłam kurs coacha stylu. Mentoring daje mi większe możliwości, szerszy wachlarz sposobów określania zmiany i dobrania najlepszych rozwiązań. Najważniejsza jest tu rozmowa i wymiana doświadczeń. Coach nie może przekazywać swoich doświadczeń, a mentor jak najbardziej.
Jak narodziła się idea twojej firmy pod nazwą „Dostrajanie” (www.dostrajanie.pl)? Co ona wyraża?
JTG: „Dostrajanie” powstało kilkanaście lat temu jak pracowałam jeszcze jako projektantka w firmie odzieżowej, jednej z polskich sieciówek. Gdy od środka obserwowałam system projektowania i produkcji masowej ubrań, stwierdziłam, że to nie jest system w którym chcę pracować. Wtedy zauważyłam, że projektowanie w takim systemie to kopiowanie ubrań innych firm. Tworzenie ubrania nie pod kątem funkcjonalności i estetyki dla konkretnych młodych kobiet, aby podkreślić ich piękno, tylko niskiej jakości tanich ubrań, których za 3 miesiące nie da się już ubrać.
Czyli nie uwzględnialiście ich potrzeb?
JTG: Bardziej trendy oraz to co nam narzucał dział sprzedaży i marketingu. Wtedy pomyślałam, że nie chcę pracować w takim systemie, bo moim marzeniem było projektowanie dla kobiet, które doceniają dobre wykonanie, jakość materiału i indywidualne podejście.
Zdecydowałam, że stworzę sobie miejsce pracy sama. Właściwie ono się już tworzyło odkąd byłam nastolatką i pomagałam moim koleżankom w zakupach, porządkach w szafie i tworzeniu stylizacji.
Mam dobre oko do ubrań i kolorów. Mama nauczyła mnie szyć jak miałam 10 lat. Od dziecka bardzo mnie interesowało jak powstają ubrania i jak zmieniał się ubiór w zależności od kultury, statusu społecznego czy wydarzeń historycznych. Wiedziałam jak modelować sylwetkę za pomocą odpowiednich fasonów, zanim poszłam do szkoły projektowania ubioru. Mam duszę poszukiwaczki i uwielbiam czytać i odwiedzać muzea związane z historią ubioru i sztuką, dla mnie to ogromna przyjemność poznawać historię ludzi zapisaną w strojach.
Nauczyłam się przez te lata, że dobrze ubrany człowiek, to ten, który potrafi dostroić swój ubiór do osobowości i stylu życia. Stąd też nazwa Dostrajanie.pl, tak jak szuka się odpowiednich fal radiowych, żeby muzyka płynęła bez szumów i zakłóceń. Komunikacja międzyludzka to nie tylko słowa, ale także ta wartość, która kryje się między słowami. Gesty, barwa głosu, ubranie, biżuteria. W niej także pojawiają się niepotrzebne zakłócenia.
Pomagam kobietom odkryć ich piękno i tworzyć ich osobisty dress kod, który ułatwia życie. Dobrze dobrane ubranie daje wiele możliwości. Może dać radość, dodać energii na cały dzień pracy. Ułatwia nawiązanie relacji.
Mówisz dużo o swojej fascynacji historią mody. Nie pomyślałaś żeby swoje zdolności skierować np. w stronę kostiumologii i zająć się pracą w teatrze lub filmie? Nigdy Cię to nie pociągało?
JTG: To było kiedyś moje marzenie. Uwielbiam filmy historyczne, kostiumowe czy fantastyczne. Ale wiem też, że zawód kostiumologa wymaga wielu poświęceń, a w momencie kiedy moim marzeniem było założenie rodziny i spełnienie się w roli żony i mamy, to raczej było to nierealne. To zostało w formie fascynacji, czegoś co mnie inspiruje, bo te książki o historii ubioru, które widziałaś u mnie to są po prostu moje „biblie”. Jak ja widzę te hafty to przyjemnie jest do tego wrócić…
Dziś trochę realizuję to marzenie w inny sposób. Praca z kobietą nad jej osobistym stylem, jest podobna do tworzenia stylu dla bohaterki filmowej. Ważne jest, żeby poznać tę osobę, uruchomić nie tylko wyobraźnie ale także empatię.
Który okres w modzie lubisz najbardziej?
JTG: Uwielbiam lata 20. ewentualnie lata 50. W Polsce także pomimo trudnych warunków w tamtych czasach kobiety dbały o swój wygląd, były bardzo kreatywne i potrafiły stworzyć wyjątkowe kreacje z niewielu elementów.
Lata 20. to była rewolucja. Kobiety zaczęły się ubierać wygodnie, ale to dalej było wysmakowane i z klasą. Elegancja, skupienie na detalach, te kapelusiki, które dodawały uroku. Ta prostota formy sukienek, piękno materiałów, subtelność kolorów. W tych strojach było dużo ekspresji, odwagi i lekkość. W strojach kobiecych było dużo tajemnicy i flirtu z otoczeniem.
Masz szczególną słabość do kapeluszy, sama je robisz. Dlaczego?
JTG: To jest takie zakochanie, pierwsza miłość. Jednym z przedmiotów w KSAPU (Krakowska Szkoła Artystycznego Projektowania Ubioru) było projektowanie kapeluszy. Jak zobaczyłam te formy, na które naciągane są filcowe kapliny, poczułam się jak w przepięknym śnie. Na zaliczenie tego przedmiotu miałam zrobić 3 kapelusze a zrobiłam 16 i wszystkie zostały zaprezentowane na pokazie na zakończenie roku. Były teatralne artystyczne, chociaż w kilku z nich chodziłam na co dzień. Uwielbiam robić kapelusze i je nosić. Kapelusz przyciąga wzrok do twarzy człowieka. Wiele mówi o guście, poczuciu piękna oraz osobowości. Kapelusz niesamowicie buduje charakter stylu.
Jak często je projektujesz i wykonujesz?
JTG: Robię je czasami. Lubię sam proces tworzenia. Dobieranie koloru, kształtu i dodatków. Proces twórczy mnie odstresowuje. Czasami robię kapelusze na specjalne indywidualne zamówienia pod konkretny płaszcz, chustę albo dla kogoś na prezent.
Można powiedzieć, że jesteś taką współczesną modystką 🙂
JTG: Interesuje mnie historia modystki i jaką ona miała rolę społeczną w ogóle w towarzystwie. Przeczytałam w książce o historii ubioru, że modystka była (XVIII, XIX wiek) też taką dzisiejszą stylistką. Pomagała nie tylko dobrać kapelusz do całej kreacji ale często też doradzała kolory, fasony i wzory sukni. Miała zmysł artystyczny. Potrafiła dobrać do twarzy taki fason kapelusza, rękawiczki, torebkę i inne detale które podkreślały urodę kobiety i tworzyły z nią spójną całość.
Powiedziałaś kiedyś, że ubrania to język komunikacji.
JTG: Wszystko to co na siebie nakładamy: makijaż, kapelusz czy ubrania, biżuteria, buty to jest forma komunikatu niewerbalnego. Mamy wpływ na to czy budujemy pozytywny czy negatywny wizerunek. Strojem wyrażamy też szacunek innym ludziom, manifestujemy nasze poglądy i wartości, ostrzegamy, informujemy o przynależności do pewnej grupy np. stroje policjantów, żołnierzy, służb medycznych, subkultur.
Różne grupy zawodowe czy subkultury bardzo mocno używają tych elementów i wpływają na nasze emocje i zaufanie.
Kreujesz wizerunek zewnętrzny kobiet i mężczyzn. Zawodowy, biznesowy ale też ten codzienny. Kim są Twoi klienci?
JTG: Mam różne grupy klientów, część z nich to są osoby które poszukują swojego stylu są na rozdrożu życiowym, i czują, że “wyrosły” ze wcześniejszego stylu. Osoby, które myślą o zmianie pracy, które chcą awansować. Kobiety, które chcą zobaczyć zmiany także w swoim wyglądzie. Są także kobiety które prowadzą swoje małe biznesy i na co dzień spotykają ze swoimi klientami podwykonawcami, potencjalnymi pracodawcami i też chcą się lepiej komunikować, tworzyć swój wizerunek, zostać zapamiętane.
Co cię inspiruje i jaki to ma wpływ na Twoją filozofię mody?
JTG: Mnie bardzo inspiruje psychologia, szczególnie psychologia barw – czyli w jaki sposób kolor wpływa na człowieka. Od dwudziestu lat obserwuję jak ubierają się ludzie. Czytam książki o psychologii mody i ubioru. Skończyłam też studia na Uniwersytecie Jagiellońskim na wydziale zarządzania i komunikacji społecznej. Głównie interesowało mnie jak za pomocą stroju ludzie się komunikują. Wiem też, że są też choroby, które powodują, że człowiek przestaje o siebie dbać. Interesuję się też procesem percepcji, czyli jak nasz mózg przetwarza i interpretuje bodźce wizualne oraz jak wpływa on na emocje i relacje międzyludzkie.
Twój ulubiony projektant to…
JTG: Moim ulubionym projektantem jest Philip Treacy. Jego odlotowe kapelusze są dziełami sztuki.
Jest wielkim artystą, eksperymentatorem i wizjonerem. Czasami jego kapelusze są minimalistyczne, a czasem monumentalne. Wypracował sobie niezwykle piękny i indywidualny styl. Współpracuje z największymi domami mody i jego kapelusze zawsze pasują do kreacji. Nie jest to też łatwe zadanie, ponieważ trzeba zachować równowagę kompozycji całego stroju. Kapelusz do kolekcji np. Diora musi też być spójny ze stylem tego domu mody. Jest to niesamowita sztuka. Cieszę się, że jest to takie tajemnicze, baśniowe, szalone.
Philip Treacy opowiada o swojej pracy.
Helen Mirren – aktorka, nazywana królową wielkiego ekranu powiedziała kiedyś: Nie znoszę słowa ‚piękno’, bo nie jest inkluzywne. Bazuje na kanonach, a więc stereotypach. A co dla Ciebie oznacza piękno?
JTG: Bardzo dobrze rozumiem to stwierdzenie. Też nie lubię tego podejścia dopasowywania wszystkich kobiet do jednego stereotypowego kanonu piękna. Tak pięknie się różnimy. W czasach manipulacji cyfrowym obrazem wizerunek piękna kobiety jest przetworzony i niezgodny z rzeczywistością. Ten dysonans powoduje wiele problemów.
Dla mnie piękno człowieka jest subtelną tajemnicą, która kryje się w różnorodności i złożoności elementów ludzkiego ciała i duszy. Prawdziwe naturalne piękno jest niedoskonałe i ulotne. Kobiece piękno rozkwita, gdy kobieta ma kontakt ze swoją wartością i poznaje swoją indywidualność. Poszukujemy piękna, ponieważ daje nam wytchnienie i radość. Piękno pozwala nam zapomnieć o trudnościach i daje nadzieję. Pisałam o tym więcej w książce “Nieporównywalnie piękna. Odkryj swój styl i ukaż go innym”.
Skąd czerpiesz siłę?
JTG: Czerpię siłę z przyjaźni z moim mężem, z miłości moich dzieci oraz medytacji chrześcijańskiej, dzięki której buduję osobistą relację z Bogiem. Uwielbiam spacery i slow jogging, który pomaga mi naładować akumulator. Siłę dają mi też spotkania i rozmowy z mądrymi życiowo ludźmi.
Gdybyś miała wybrać jeden element ubioru, który w sposób szczególny określa daną osobę i jej styl to byłyby to…
JTG: Kapelusz 🙂 Kobiety które noszą kapelusze są wyjątkowe, odważne, świadome swojej wartości i z dystansem do świata. Kiedy wkładamy coś na głowę to jesteśmy bardziej zauważalne, ale możemy też być bardziej tajemnicze.
Jaką książkę teraz czytasz?
JTG: Jest to książka prof. Karen J. Pine – psycholog, która pracuje m.in. z ludźmi chorymi na depresję. Tytuł książki to „Mind what you wear. The psychology of fashion”.
Co chciałabyś jeszcze osiągnąć?
JTG: Marzy mi się stworzenie 6 miesięcznego programu online odkrywania i tworzenia osobistego stylu. Chcę edukować i pomagać kobietom wzmacniać poczucie własnej wartości i rozwijać twórcze podejście do życia. Chciałabym stworzyć społeczność wspierających i życzliwych sobie kobiet, które będą zmieniać świat ten w skali mikro, lokalny a przez to także ten globalny.
Życzymy Ci spełnienia wszystkich planów!
Wywiad z Joanną Tor-Gazdą zarejestrowany w czerwcu 2019 r.
Rozmawiała: Joanna Zawierucha-Gomułka / RZECZY PIĘKNE
Fotografie: Bartosz Cygan © Rzeczy Piękne
*
Strona www Joanny: www.dostrajanie.pl
Przedsięwzięcie jest realizowane ze środków pochodzących ze „Stypendium Twórczego Miasta Krakowa”
Comments: no replies