Magdalena Kasprzak jest konserwatorką tkanin zabytkowych. Mówi, że jest „perfekcjonistką z głową w chmurach”, zaraz potem uśmiecha się i nie chce już o sobie opowiadać. Hoduje storczyki we wszelkich możliwych kolorach i odmianach, a jesienią wędruje po górach z mężem Piotrem, który mocno wspiera ją w rozwoju pasji. Dlatego artystyczna miłość Magdy do tkanin zaczyna przynosić owoce. W sensie przenośnym i dosłownym.
Zobacz fotoreportaż ze spotkania z Artystką >
Rzeczy Piękne: Jesteś młodą, ale doświadczoną konserwatorką tkanin zabytkowych. Opowiedz nam trochę o sobie. Kiedy poczułaś, że tkaniny historyczne to temat, który Cię szczególnie interesuje?
Magdalena Kasprzak: Bardzo długo nie wiedziałam, czym chciałabym się zajmować i miałam kilka całkowicie odmiennych pomysłów. Od zawsze jednak lubiłam wszelkie prace manualne i rysunek, więc – ku przerażeniu moich rodziców – szkoła plastyczna była dla mnie idealnym rozwiązaniem. Wybrałam kierunek tkaniny artystycznej, gdzie nauczycielki prowadzące starały się jak najlepiej poznać nasz potencjał i czasami podpowiadały, w jakim kierunku mogłybyśmy się sprawdzić. Zanim się obejrzałam, byłam w trakcie swoich pierwszych praktyk w jednym z krakowskich muzeów i w momencie, kiedy dostałam do konserwacji swoją pierwszą, potarganą, wyglądającą jak ostatnie nieszczęście makatę, wiedziałam, że chcę robić tylko to. Wszystko potoczyło się bardzo szybko i dzisiaj pracuję w Muzeum Narodowym w Krakowie z największą i najbardziej różnorodną kolekcją tkanin zabytkowych w Polsce.
Gdzie nauczyłaś się technik tkackich i hafciarskich? Czy podczas studiów miałaś praktyczne zajęcia, które pozwalały poznać tajniki pracy związane z rekonstrukcją tkanin?
MK: Moja przygoda z tkaniną zaczęła się w liceum plastycznym. Na zajęciach z tkactwa poznawałam po kolei wszystkie sploty i techniki tkackie. To był czas zabawy i eksperymentowania, łączenia tradycyjnych splotów z metalem, drewnem czy własnoręcznie czerpanym papierem. Jednak czym innym jest technika kilimu czy gobelinu, a czym innym skomplikowane sploty tkanin jedwabnych, których właściwości można poznać w pełni jedynie podczas pracy z obiektem. Prawdziwą praktykę konserwatorską rozpoczęłam na studiach w Pracowni Badań i Konserwacji Tkanin przy Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II. Prowadzone tam prace dały jasne rozróżnienie, na czym polega konserwacja, restauracja i rekonstrukcja tkanin i wiedzę, w jakich sytuacjach je stosować.
Jakie obiekty były lub są dla Ciebie najtrudniejsze, jeśli chodzi o problematykę konserwatorską? Wyjaśnij, dlaczego.
MK: Każdy obiekt jest inny i każdy jest trudny. Niewielka tkanina może przysporzyć wiele trudności, nad rozwiązaniem których pracuje kilka osób, a wielka tapiseria straszy tylko rozmiarem, bo jej konserwacja nie jest technicznie trudna. Według mnie najbardziej problematyczne są obiekty wielowarstwowe, na przykład stroje historyczne czy paramenty liturgiczne i łączone z różnych materiałów, jak siodła i meble tapicerowane. Praca konserwatora polega na zabezpieczeniu i utrwaleniu danego obiektu przy jak najmniejszej ingerencji w jego strukturę. Czasami najwłaściwsze metody zabezpieczenia tkaniny prowadzą do zatracenia wartości historycznych obiektu, co rodzi pytanie z zakresu etyki zawodowej: co jest dla nas ważniejsze – stabilizacja i zabezpieczenie, czy zachowanie historii i autentyczności?
Jak zapobiegać degradacji obiektów tekstylnych?
MK: Całkowite zatrzymanie degradacji jest niemożliwe, można jedynie spowolnić ten proces, działając profilaktycznie. Prewencja konserwatorska jest bardzo obszernym tematem i trudnym zagadnieniem, opracowywanym na podstawie wieloletnich pomiarów oraz doświadczenia konserwatorów i muzealników. Aby zapewnić stabilne warunki obiektom tekstylnym, należy monitorować i zachowywać ściśle określone parametry temperatury, wilgotności i światła, a także starannie dobierać nieemisyjne materiały i dokładnie nimi przekładać nasze zabytkowe tkaniny. Tkaniny powinny być przechowywane na płasko, bez zagięć i załamań materiału. Z kolei dywany i kilimy powinny być nawinięte na wałki o odpowiednio dużej średnicy i zawieszone na dedykowanych stelażach. Wszystkie obiekty tekstylne mają określony dopuszczalny czas ekspozycji na wystawie i odpowiedni czas karencji, czyli odpoczynku po ekspozycji. Takie działania nie nadwyrężają tkanin i w połączeniu z odpowiednimi warunkami mikroklimatycznymi i wyeliminowaniu zagrożenia mikrobiologicznego pozwalają długo cieszyć się ich dobrą kondycją.
Czy przystępując do prac konserwatorskich nad danym obiektem, decyzje dotyczące wyboru konkretnej techniki czy metody pracy podejmuje się od razu, czy dopiero po serii testów?
MK: Każdy obiekt traktowany jest indywidualnie. Tkaniny są niezwykle trudnym materiałem, ponieważ w jednym obiekcie możemy spotkać kilka splotów, kilka surowców, wiele odmiennych technik tkackich i hafciarskich lub wszystko naraz. Przed przystąpieniem do prac konserwatorskich opracowywany jest szczegółowy plan konserwacji obiektu na podstawie jego stanu zachowania. Obiekt jest oceniany także pod kątem techniki tkackiej, surowców, z jakich został wykonany, stabilności barwników użytych w procesie farbowania, identyfikowane są wszystkie elementy dodane, jak frędzle, hafty, metalowe nici, aplikacje, napisy itp. Na podstawie zdobytych informacji dobierana jest odpowiednia metoda konserwacji. Czasami opracowywanie postępowania konserwatorskiego trwa dłużej niż sama praca nad obiektem.
Co jest dla Ciebie ważne w zawodzie, który uprawiasz?
MK: Zadowolenie z pracy. Konserwacja jest niezwykle ciężkim zawodem i aby dobrze wykonywać swoją pracę, trzeba ją lubić. Niejednokrotnie jest to sympatia jednostronna, ale dająca wiele satysfakcji.
Przyglądasz się współczesnym trendom konserwatorskim? Jak sądzisz, w jakim kierunku zmierzają?
MK: Wiele europejskich muzeów od kilku lat skupia się głównie na działaniach prewencyjnych, dbając o zapewnienie optymalnych warunków mikroklimatycznych. Nie wykonuje się tylu co dawniej konserwacji pełnych lub rekonstrukcji, a pokazuje jedynie oryginalną materię. Myślę, że jest to pewien etap w trendach muzealnych, odwrotność tego, co miało miejsce jakiś czas temu niemal we wszystkich muzeach, kiedy rekonstruowano wszystkie tkaniny. Konserwatorzy mogą się inspirować działaniami największych muzeów i korzystać z ich doświadczenia oraz praktyk stosowanych w specjalistycznych pracowniach, zachowując jednocześnie indywidualne podejście do obiektów, ponieważ to, co jest dobre dla jednych, innym może zaszkodzić.
Czy bierzesz udział w konferencjach branżowych?
MK: Staram się, ponieważ są bardzo ciekawe. Konferencje branżowe już dawno przestały poruszać tematy samej konserwacji czy historii sztuki. Konserwacja zabytków jest otwarta na wiele metod analitycznych, badań fizykochemicznych i mikrobiologicznych, pozwalających jak najlepiej poznać dane zagadnienie. Konferencje przedstawiają prace interdyscyplinarnych zespołów i opracowane na ich podstawie metody konserwacji. Pozwala to na ciągłe poszerzanie wiedzy, porównywanie stosowanych metod i wykorzystanie sprawdzonych już rozwiązań. Słuchając referatu np. o kobiercach, można mieć wrażenie, że jest się na wykładzie z genetyki.
Każde dzieło sztuki, które zostało poddane konserwacji, ma opracowaną obszerną dokumentację prac konserwatorskich. Współcześnie prezentuje się taką dokumentację w formie nowomedialnej na wystawach i pokazach konserwatorskich. Sami konserwatorzy coraz chętniej pokazują też efekty swojej pracy na portalach społecznościowych. Czy uważasz, że jest to dobry sposób na przybliżenie trudnej i mozolnej pracy konserwatora?
MK: Żyjemy w czasach, w których trudno jest omijać nowe media. Wiele osób z własnej woli nie pójdzie do muzeum, lub przejdzie obojętnie obok wystawy, jednak kiedy zobaczy tę samą wystawę lub jej elementy na portalu społecznościowym lub stronie internetowej, przedstawione w ciekawej formie multimedialnej, może następnym razem zatrzyma się i obejrzy z pozoru nudną ekspozycję. Dzisiejsza konserwacja nie jest jedynie przedstawieniem efektu przed i po. Konserwatorzy czerpią ze zdobyczy techniki, stosując wiele nowoczesnych technik analitycznych, podejmują współpracę z ośrodkami naukowymi i politechnikami, poszerzając grono odbiorców. Muzea muszą dostosować się do wymagań i przyzwyczajeń współczesnych odbiorców. Same pracownie konserwatorskie są jednak miejscami niedostępnymi i dość tajemniczymi dla większości, dlatego pokazywanie przebiegu prac i uświadamianie widzów, jak często mozolny jest proces dochodzenia do zamierzonego efektu, jest możliwe wyłącznie poprzez nowe media, pokazy przy wystawach lub prezentacje na konferencjach.
Czy zdecydowałabyś się prowadzić taki „pamiętnik” pracy np. na Instagramie?
MK: Jak najbardziej, nie wiem tylko, czy ktoś chciałby śledzić tak nieregularny pamiętnik. Proces długotrwałych konserwacji nie jest pasjonujący dla obserwatora.
Czym oprócz precyzji, staranności i sprawności manualnej powinien wykazywać się potencjalny kandydat na konserwatora dzieł sztuki?
MK: Pasją, niezwykłą cierpliwością i samozaparciem.
Jak można sprawdzić predyspozycje do wykonywania zawodu konserwatora tkanin zabytkowych?
MK: To jest bardzo trudne pytanie. Niektóre osoby po kilku latach pracy dochodzą do wniosku, że się do tego nie nadają. Praca konserwatora jest z reguły spokojna i przyjemna, jednak kiedy pracujemy nad jednym obiektem pół roku i jest to dopiero półmetek, wkrada się irytacja i znużenie. Pracując w muzeum trzeba być osobą wielozadaniową, posiadać wszechstronną wiedzę z zakresu konserwacji, wypełniać tony papierów, przygotowywać wystawy, monitorować oddziały, robić przeglądy okresowe magazynów, wygłaszać referaty na konferencjach. Niewiele osób jest świadomych, że jest to ciężka fizyczna praca w warunkach szkodliwych, często w oparach chemii, w kurzu i pyle, czasami w zagrożeniu mikrobiologicznym. Trzeba być odpornym na stres i strach związany z pracą nad cennymi, czasami kilkusetletnimi obiektami, ale również mieć wyczucie koloru podczas farbowania, które jest prawdziwą alchemią.
Która wystawa zrobiła ostatnio na Tobie duże wrażenie?
MK: Była to wystawa, na którą zawoziłam obiekt ze zbiorów naszego muzeum, Il Montefeltro e l’orienteIslamico. Odbywała się w Urbino we wrześniu 2018. Wiedziałam, że będzie to duża i ciekawa wystawa, ale na żywo przerosła moje wyobrażenia. Była to klasyczna ekspozycja w historycznym wnętrzu, jednak zebranie w jednym miejscu tak cennych obiektów, w szczególności tkanin unikatowych w światowej skali, było niezwykłym, poruszającym doświadczeniem.
Co jest dla Ciebie ważne oprócz zawodowej satysfakcji?
MK: Poczucie, że moja praca jest potrzebna i daje drugie życie niezwykle nietrwałym obiektom. Ważna jest dla mnie również pasja, która nie pozwala na popadanie w rutynę.
Jaki obiekt chciałabyś wziąć na warsztat? 🙂
MK: W tym momencie jakąś lekką i przyjemną tkaninę, ponieważ w ostatnim czasie pracowałam na niezwykłych, ale bardzo trudnych technicznie tkaninach. Na przykład tkaninę z bisioru (jedwabiu morskiego). Raczej nie będę miała okazji jej dotknąć, więc z czystej ciekawości chciałabym się z nią zapoznać.
Co lubisz robić kiedy, nie pracujesz?
MK: Spędzać czas w kuchni, przygotowując coś pysznego dla rodziny, przyjaciół i zapoznawać się z nowym designem, szukając nowej pary butów 🙂
Wywiad przeprowadzony w lipcu 2019 r.
Rozmawiała: Joanna Zawierucha-Gomułka / Rzeczy Piękne
Fotografie: Bartosz Cygan © Rzeczy Piękne
Przedsięwzięcie jest realizowane ze środków pochodzących ze „Stypendium Twórczego Miasta Krakowa”
Comments: no replies