Na rynku w Grybowie, na południu Polski, spotykamy się z Dominiką Maciejowską – właścicielką niewielkiej pracowni jubilerskiej AMO ORI. Dominika za swój startup otrzymała wyróżnienie i od kilku lat z powodzeniem prowadzi swój mały biznes. Robi niezwykłą, unikatową w formie biżuterię, która łączy w sobie elementy nowoczesne z motywami zapożyczonymi z Afryki i krajów Dalekiego Wschodu.
Fotoreportaż ze spotkania z Dominiką Maciejowską >
RZECZY PIĘKNE: Jesteśmy w Twojej małej przestrzeni zawodowej, w której codziennie powstaje niezwykła, oryginalna biżuteria. Nazwałaś swoją pracownię AMO ORI. Co to oznacza?
Dominika Maciejowska: Kiedy zastanawiałam się jak nazwać moją pracownię, doszłam do wniosku, że chciałabym aby jej nazwa odzwierciedlała to, co czuję kiedy tworzę. Stąd AMO czyli z łaciny miłość, natomiast ORI, to dowolna interpretacja francuskiego słowa or czyli złoto. Drugi człon, to również trzy pierwsze litery od słowa original, co po angielsku znaczy autorski, oryginalny. W skrócie, oznacza to moją autorską miłość do tego, co robię, również w złocie.
Jak pomysł „przekuł się” w rzeczywistość?
Od dziecka marzyłam o własnej pracowni. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze robiłam biżuterię z czego się dało: z plastikowych i metalowych guzików, kolorowej modeliny, nawet przyrdzewiałego drutu z płotu. W 2007 roku, kiedy trafiłam na pierwsze praktyki jubilerskie z prawdziwego zdarzenia, okazało się, że moja wizja autorskiej biżuterii staje się coraz bardziej realna. W 2015 roku dzięki dofinansowaniu z urzędu pracy mogłam otworzyć własną pracownię. Jak widać, marzenia się spełniają.
W jaki sposób uczyłaś się tego zawodu? Kto wprowadzał cię w arkana sztuki jubilerskiej?
W Polsce nie ma szkół jubilerskich, dlatego jedyną metodą poznania techniki jest odbycie praktyki u mistrza złotnika. Jednocześnie bardzo trudno jest znaleźć prawdziwego mistrza, który chciałby przyjąć ucznia na praktykę, a zwłaszcza dziewczynę. Pomogła mi bardzo moja siostra Gabi, która poprosiła o pomoc zaprzyjaźnionego jubilera.
Moim pierwszym mistrzem był Janusz Rybiński, który miał mi tylko pokazać narzędzia niezbędne w zawodzie jubilera. Pokazałam mu swoje projekty, bardzo mu się spodobały i za namową swojej żony Beaty przyjął mnie na praktykę. Miałam tam spędzić kilka godzin, a okazało się że zostałam kilka lat.
Jubilerstwo to zawód rzemieślniczy. Czego w nim szukasz?
Szukam w nim realizacji pomysłów, które płyną z mojej wyobraźni. Ten zawód daje mi możliwość zmaterializowania najbardziej śmiałych projektów biżuterii.
Co według Ciebie jest najpilniej strzeżoną tajemnicą jubilera?
Najbardziej strzeżoną tajemnicą jubilera jest jego autorski pomysł, jego wyjątkowy umysł, ponieważ pewne techniki nie zmieniają się, a srebro i złoto to kruszce wykorzystywane od tysięcy lat.
W Polsce od czasów powojennych do lat 90. zawód jubilera był prawie anonimowy, ponieważ zubożali rzemieślnicy i artyści pracowali zazwyczaj w tzw. spółdzielniach. Dziś sytuacja jest inna, znamy dużo nazwisk, które są marką samą w sobie. Nie chciałabyś pracować pod szyldem Dominika Maciejowska?
Rozważałam pracę pod takim szyldem, ale moje imię ani nazwisko nie jest nośne w brzmieniu, na dodatek jest bardzo długie. Szukałam więc krótkiej i dźwięcznej nazwy, która nie będzie trudna do wymówienia dla obcokrajowca, wzbudzi zaciekawienie i uczucie. Myślę że udało mi się to osiągnąć, nazywając moją firmę AMO ORI. Bo kto by się oparł miłości J
Po drugiej wojnie światowej w 1947 r. powstała w Krakowie spółdzielnia pracy rękodzieła artystycznego Imago Artis, która zatrudniała artystów i rzemieślników w tzw. systemie manufakturowym. Była to jedna z pierwszych firm jubilerskich XX wieku, która zajmowała się wytwarzaniem biżuterii, a jej sprzedażą zajęła się Cepelia (Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego). Były to przedmioty wykonywane w ilościach „hurtowych” – od kilkudziesięciu do nawet kilkuset sztuk – przez co były bardziej dostępne niż biżuteria unikatowa, tworzona przez artystów-plastyków we własnych pracowniach. Czy znasz te wyroby, których znakiem rozpoznawczym jest technika filigranu?
Tak oczywiście! Znam firmę Imago Artis, i tak się składa, że niedawno naprawiałam mojej klientce złoty pierścionek z granatami wykonany właśnie techniką filigranu. Niestety, dziś ta technika została u nas zapomniana. Myślę, że ze względu na trudność i pracochłonność. W Hiszpanii, a zwłaszcza Cordobie biżuteria filigranowa jest produkowana do dzisiaj i Cordoba z niej słynie. Dobrze pamiętam wyroby srebrne z Cepelii, ponieważ moja mama często je kupowała. Cieszy mnie fakt, że od kilku lat wróciła moda na biżuterię takich właśnie firm jak Imago Artis czy Orno i jest ona dziś kolekcjonowana. Sama posiadam kilka ciekawych egzemplarzy.
Chciałabyś się nauczyć tej trudnej techniki, czy uważasz ją za zbyt pracochłonną?
Chciałabym pokazać ją w nowej odsłonie. Bardziej nowoczesnej od tej niesłusznie nazywanej przez niektórych „babciną filigraną”.
Co myślisz o reaktywacji w Polsce takiej organizacji rękodzieła artystycznego jaką była np. Imago Artis, Metaloplastyka, ORNO, Juwelia czy Rytosztuka?
Nie wiem czy dzisiaj ten model organizacji by się sprawdził, ze względu na indywidualistyczne zapędy współczesnych artystów. Kiedyś było to możliwe jedynie dlatego, że większość artystów nie miała innej możliwości produkcji. Oczywiście mogę się mylić…
Czy rozpoznajesz tzw. czyste rękodzieło w którym można dostrzec ślady pracy ludzkiej (w jubilerstwie ręczne fakturowanie, rytowanie itp.)
Tak, zwłaszcza teraz, kiedy masowa produkcja odlewnicza zalała rynek. Prawdziwe rękodzieło zawsze się obroni, pod warunkiem starannego wykonania i pomysłowości.
Sama tworzysz w pełni autorską biżuterię, która jest alternatywą dla biżuterii produkowanej masowo. Skąd czerpiesz inspiracje do swoich pomysłów?
Najbardziej inspiruje mnie natura, jej piękno, prostota i ponadczasowe struktury. Czasem są to przypadkowe przedmioty albo zdjęcia czy obrazy.
Robisz też biżuterię na specjalne zamówienia. Wiem, że aktorka Magdalena Boczarska jest w posiadaniu kilku par Twoich niezwykłych kolczyków.
Z wielką przyjemnością tworzę egzemplarze na specjalne zamówienia. Magdalena Boczarska w biżuterii mojego autorstwa odebrała nagrodę dla najlepszej aktorki na Festiwalu Filmowym w Gdyni w 2010 roku.
Jak sądzisz, co jest Twoim największym osiągnięciem?
Moja pracownia AMO ORI, ponieważ robię to, co kocham.
Twoje ulubione miejsce do którego podróżujesz po inspiracje?
Nie mam ulubionego miejsca, bywa to las, łąka a czasem nawet ZOO, bo to miejsca gdzie jestem bliżej natury.
Czy znasz jakiś kreatywny biznes, który ci się szczególnie podoba? Jeśli tak, to dlaczego?
Kreatywny biznes, który mi się podoba, to obwoźny podkuwacz koni. Łączy stare rzemiosło z nowoczesnym podejściem do klienta, bo to człowiek przyjeżdża do konia, a nie koń jest zawożony do kowala.
Twój wyśniony projekt, który chciałabyś zrealizować, to…?
Chciałabym zacząć rzeźbić duże rzeczy, nie ograniczać się do małej formy rzeźby czyli biżuterii.
Gdzie możemy Cię spotkać w weekend wolny od pracy? Jak spędzasz swój wolny czas?
Często przyjeżdżam do Krakowa, albo spaceruję po lesie.
Twoje ulubione miasto, to…? Dlaczego?
Moje ulubione miasto to Kraków – ze względu na część życia którą tam spędziłam, zabytki i ludzi.
Gdzie ostatnio zjadłaś dobry, posiłek?
W Cafe Młynek na placu Wolnica w Krakowie.
Wywiad z artystką zarejestrowany w czerwcu 2017 r. w Grybowie.
Rozmawiała: Joanna Zawierucha-Gomułka / RZECZY PIĘKNE
Zdjęcia: Bartosz Cygan / dla portalu RZECZY PIĘKNE. Zobacz fotoreportaż >
Comments: no replies